"Byłem dowódcą pancernym", autor: Hans von Luck, wydawca: Bellona, 2006

Autor był dowódcą batalionu rozpoznawczego, a następnie grup bojowych szczebla pułkowego. Brał udział w kampanii w ZSRS 1941r., walkach w Afryce po pierwszej bitwie pod El-Alamein, w Normandii, Wogezach i w kwietniu 1945r. na froncie pod Berlinem.

Wbrew tytułowi w książce prawie nic nie ma o działaniach czołgów, najwięcej jest o działaniach batalionu rozpoznania, a w późniejszym okresie o walkach pułku grenadierów pancernych dywizji pancernej.

Poza kilkoma fragmentami, niewiele jest w tej pozycji o taktyce. Autor pisze o rozmaitych okolicznościach swojego udziału w wojnie. Krótko mówiąc są to wspomnienia weterana, oficera względnie niskiego szczebla, o dolach, niedolach, ciekawostkach i zdarzeniach rozmaitych.

Z punktu widzenia wojskowości ciekawe są opisy walk i odwrotu spod Moskwy w 1941r., walk na pustyni, najbardziej szczegółowo zaś potraktowana jest operacja Goodwood i walki pod Bourgebus (autor był podobno stałym konsultantem US Army podczas szkoleń dotyczących tego rejonu). Ciekawe, w temacie prawie mi nieznanym, są opisy walk w Wogezach, gdzie autor z dużym szacunkiem odnosi się do wojsk amerykańskich (z opisów wynika, że nie ustępowali zawziętościom i pomysłowościom Niemcom, a walki były krwawe).

Autor w typowy dla znanych mi autorów niemieckich traktuje sprawy drażliwe dla Niemiec. Atak na Polskę jest rekompensatą za niesprawiedliwość popełnioną na Niemcach. O tragedii obozów oczywiście nikt w Niemczech nie wiedział (zapewne autor myślał w czasie wojny, że to są takie wakacje na koszt państwa). W jednym miejscu autor nieśmiało przyznaje, że "wiedzieli, co w Rosji robiło SS". Zapewne o tym, co robił Wehrmacht już nie wiedzieli. Ciekawe, że nie ma do takich wynurzeń komentarzy od redakcji.

Ogólnie książka mi się podobała, czyta się dobrze, a ponieważ wspomnień "średniego szczebla" dowódców wydaje się niewiele, jest warta polecenia.

Adam Lewandowski