Yelonky
Grudzień 08, 2024, 01:27:34 pm *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum zostało uruchomione!
 
   Strona główna   Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Bitwa średniowieczna- jak wyglądała?  (Przeczytany 723 razy)
Bayard
Członkowie klubu
Zaawansowany użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 361



Zobacz profil WWW Email
« : Styczeń 15, 2023, 04:37:28 pm »

Przy okazji tworzenia nowych przepisów sporo myślę nad tym, jak właściwie wyglądała średniowieczna bitwa? Kwestie organizacyjne to jedna sprawa, ale jak wyglądało samo starcie? Źródła są w tym zakresie jeszcze bardziej skąpe, niż do antyku...
Na podstawie nielicznych, dobrych źródeł oraz różnych współczesnych analiz i własnych przemyśleń zaczął mi się klarować w głowie obraz trzech zasadniczych etapów w średniowiecznej sztuce wojennej. Nie chcę mówić, że etapów rozwoju, bo to by wskazywało na jakiś jednostajny postęp w tej dziedzinie, a wcale nie jestem o nim przekonany, przynajmniej nie w kwestii 2 pierwszych etapów. Poniższe charakterystyki są oczywiście bardzo skrótowe i mają stanowić jedynie punkt wyjścia do dyskusji 
Aby było jasne- myślę tu o Europie Środkowej i Zachodniej. Wschód ma trochę inną charakterystykę.

Etap 1. Wczesne średniowiecze- dominacja piechoty (do XI wieku)
Ten etap jest stosunkowo łatwy do omówienia i wyobrażenia- jest to w zasadzie uproszczona, ale jednak kontynuacja tego, co widzimy w późnym antyku. Armie składają się zasadniczo z piechoty, która walczy ustawiona w mur tarcz- formację zbliżoną do antycznej falangi. Przez wzgląd na niską dostępność i ekstremalnie wysoką cenę- kawaleria prawie się nie pojawia na polu bitwy, występują za to liczne oddziały harcowników- łuczników i oszczepników. Mam wrażenie, że o wyniku starcia najczęściej decyduje średni poziom jakości w całej formacji. Najlepsze źródła z tego okresu dotyczą najazdów wikingów na Wyspy Brytyjskie i dobrze tam widać, że wikingowie generalnie górowali jakością nad anglosasami. Wśród obrońców znajdowały się oddziały bardzo dobre- drużyny królewskie i książęce, tzw. huskarlowie, którzy przynajmniej dorównywali a często zapewne przewyższali wikingów. Jednak huskarlowie stanowili niewielką część armii- jej większością był fyrd, słabo wyszkolony i wyposażony, w związku z czym można powiedzieć, że anglosasi mieli trochę oddziałów dobrych i większość słabych. U wikingów struktura była chyba bardziej wyrównana- prawie wszystkie wojska były średniej jakości, z nielicznymi odchyłami i to raczej w górę, stąd też w otwartych bitwach przez większość czasu dominowali nad anglosasami. Sama bitwa z kolei polegała, zapewne podobnie, jak w przypadku starcia falang, na zwarciu się 2 dużych formacji piechoty, krótkich starciach i dłuższych chwilach przerwy w walce, kiedy to obie strony odchodziły na kilka metrów i obrzucały się pociskami i wyzwiskami.

Etap 2. Pełne średniowiecze- szlachecki indywidualizm (XI-XIV/XV wiek)
Ten etap jest, moim zdaniem, najbardziej interesujący, bo najmniej o nim wiadomo Zmiany w sztuce wojennej wynikały tu przede wszystkim z przekształceń społecznych i rozwoju feudalizmu. Nie będę się tu rozwodził na ten temat, zachęcę tylko do lektury "Sztuki wojennej w Europie zachodniej w epoce krucjat 1000-1300" autorstwa Johna France'a oraz, jako bezpośredniego źródła z epoki, "Czynów Ludwika Świętego króla Francji" autorstwa rycerza, Jeana de Joinville.
Lektura tych dwóch pozycji ("Czyny Ludwika" przeczytałem w większości wczoraj w zasadzie jednym tchem, chociaż pomijałem fragmenty nie związane z wojną) skłoniła mnie do wyobrażenia sobie bitew tego okresu jako wyjątkowego chaosu, zwłaszcza z punktu widzenia dowódcy. Silny indywidualizm ówczesnej szlachty powodował, że niezwykle trudno było ją kontrolować i w zasadzie po ustawieniu szyków i daniu sygnału do ataku- odzyskanie kontroli nad wojskiem było niezwykle trudne. Wyobrażam sobie, że po każdej kolejnej szarży liczebność hufców drastycznie spadała i to nie tyle z powodu strat, co przez samowolne oddalanie się rycerzy spod swoich znaków głównie w celu poszukiwania osobistej chwały lub odpoczynku i opatrzenia ran. Na podstawie opisu bitwy pod Mansurą można przypuszczać, że sami dowódcy albo nie mieli nic przeciwko temu, albo nie mogli na to nic zaradzić- de Joinville wspomina, że bez problemu uzyskiwał zgodę na odłączenie się od formacji w celu udzielenia pomocy innemu baronowi lub przeprowadzenia własnego planu. Warto wspomnieć, że nie zawsze zabierał ze sobą znaczne siły- w jednym przypadku wspomina, że przemierzali pole bitwy w szóstkę, by ratować innego barona i chociaż saracenów dookoła było około tysiąca, to albo byli skupieni na walce z hufcem królewskim, od którego de Joinville się odłączył, albo brali grupkę rycerzy za swoich i nie zwracali na nią uwagi.
W innym miejscu wspomina, jak to ustalenie planu bitwy w zasadzie nic nie dawało, bo dowódcy poszczególnych batalii i tak postępowali wedle własnego uznania. Przed bitwą pod Mansurą postanowiono, że w straży przedniej ruszą templariusze i inni rycerze zakonni, jednak hufiec jednego z wielmożnych panów wyprzedził templariuszy i jako pierwszy zwarł się z wrogiem, mimo że miał pozostać z tyłu. Samo dowodzenie jest także ciekawie przedstawione- przed każdą ważną decyzją Ludwik zwoływał swoją radę, niejednokrotnie ściągając baronów prosto z pola bitwy. Rada radziła, a król postępował zgodnie z jej wolą, co nie było zbyt efektywnym sposobem dowodzenia. Gdy król zwołał radę, by zdecydować, czy przeprawić się ze swoim hufcem na drugi brzeg rzeki, rada mu doradziła, by to zrobił. Król rozpoczął przeprawę, a wtedy przybył goniec od jednego z baronów, by wstrzymał przeprawę, bo Saraceni mocno go naciskają i może potrzebować królewskiego wsparcia- król zwołał radę i ta doradziła, by przeprawę wstrzymać. Po chwili kolejny goniec przybył z drugiego brzegu z informacją od jednego z baronów, że jeśli król się przeprawi, to jest szansa na zdobycie obozu wroga i wygranie bitwy- rada znowu zmieniła zdanie i doradziła, by się przeprawiać... Z jednej strony może to świadczyć o słabości charakteru Ludwika Świętego, który nie był w stanie samodzielnie podejmować kluczowych decyzji, ale z drugiej strony- może to świadczyć o słabości całego systemu feudalnego, gdzie król nie miał w zasadzie kontroli nad wieloma baronami, zwłaszcza jeśli ci nie byli jego bezpośrednimi wasalami...
Mam wrażenie, że opisany wyżej problem "topnienia" hufców dotyczył przede wszystkim rycerskiej kawalerii. Piechota chyba instynktownie starała trzymać się razem, wiedząc, że to daje największe szanse na przetrwanie. Jest z resztą kilka opisów sytuacji, gdzie po starciu kawalerii rycerstwo zostaje pokonane przez piechotę, lub na odwrót- rycerstwo, które pokonało piechotę zostaje następnie z łatwością pokonane przez mniej liczną kawalerię stojącą do tej pory w drugiej linii... Tak samo jeśli pierwsza szarża okazywała się nieskuteczna, to nie było już praktycznie szansy na pokonanie piechoty w walce bez jakiegoś chytrego manewru- ponawianie natarcia skutkowało już tylko rosnącymi stratami. Należałoby chyba wysnuć z tego wniosek, że po pierwszej szarży, w której formacje jazdy były najbardziej zwarte, siła uderzenia kawalerii drastycznie spadała- do kolejnych szarż stawało w szeregu coraz mniej jeźdźców, bo reszta po prostu rozpraszała się po polu walki, m.in. tocząc indywidualne pojedynki.
Jak wspomniałem wcześniej- ten etap trochę podważa teorię, że w średniowieczu sztuka wojenna stale ewoluowała. W mojej ocenie stanowi on pewien regres wobec poprzedniego etapu, gdzie dominowała piechota. W tym okresie nie istniały żadne szkoły wojskowe, nie było żadnego systemu przekazywania doświadczenia wojennego kolejnym pokoleniom dowódców. Dokonywał się postęp w dziedzinie uzbrojenia (kusze, pancerze płytowe itd.), jednak nie wpływało to w żaden sposób na taktykę. Wydaje mi się, że w poprzednim etapie dowódcy sprawowali trochę większą kontrolę nad swoimi armiami w polu, głównie przez wzgląd na to, że formacje piechoty były bardziej zwarte a bitwy toczyły się na mniejszej przestrzeni. Rozpowszechnienie kawalerii oraz rozwój systemu feudalnego bardzo utrudniły sprawowanie kontroli nad armiami, które wcale nie były większe, niż wcześniej, a często nawet mniej liczne.

Etap 3. Późne średniowiecze- poprawa jakości dowodzenia i dyscypliny (XV wiek)
Tak dochodzimy do 3 etapu, gdzie zaczyna kształtować się system dowodzenia oraz idea osobnych, zwartych oddziałów działających w formacji na polu bitwy. Proces ten trwał długo, w zasadzie system ten nie utrwalił się nigdzie aż do końca średniowiecza, ale faktycznie w Wielkiej Wojnie z krzyżakami, Wojnach husyckich, końcowym etapie Wojny stuletniej, Wojnie róż, Wojnie 13-letniej, o Wojnach włoskich nie wspominając widzimy, że rola dowódcy na polu bitwy znacząco rośnie. Przestaje on powoli walczyć w pierwszej linii z resztą wojska, a zaczyna skupiać się na ogarnięciu sytuacji taktycznej na całym polu bitwy. Zmieniają się też relacje społeczne- sprzeciwianie się dowódcy i samowola na polu walki, w obliczu przeciwnika, nie jest już społecznie akceptowana, podczas gdy w poprzednim okresie nikomu nie czyniono z tego powodu wyrzutów, a nawet chwalono jako przykład osobistej odwagi czy dążenie do zdobycia sławy i chwały. Powoli bitwy stają się bardziej taktyczne, częściej pojawiają się manewry oskrzydlające czy pozorowany odwrót. Większym kredytem zaufania są też obdarzani podlegli dowódcy, mający pod swoimi rozkazami tylko część sił- zaczynają przejawiać własną inicjatywę, mając na uwadze jednak całościowy plan bitwy ułożony przez głównego wodza. Oczywiście, w całym tym okresie widać silne przebłyski przyzwyczajeń z poprzedniego etapu (wyłamanie się z formacji Dypolda von Kökeritz i jego szarża na Jagiełłę pod Grunwaldem, bitwa pod Chojnicami w 1454, sporo sytuacji w Wojnie róż), ale ewidentnie widać nadchodzące zmiany, które w wiekach późniejszych doprowadzą do większej profesjonalizacji armii oraz ogromnego wzrostu znaczenia taktyki i strategii.
Zapisane

Adam
Administrator
Weteran
*
Offline Offline

Wiadomości: 1640



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1 : Styczeń 15, 2023, 05:36:33 pm »

Wydaje mi się, że zbytnio upraszczasz. Ja obstawiam, że w kwestii jakości dowodzenia zależało to od konkretnego czasu, miejsca, wodza czy armii. Dla przykładu wojny pierwszych Piastów dla mnie to jest całkiem sporo myśli taktycznej i operacyjnej. Już kiedyś rozmawialiśmy o poprawie jakości dowodzenia itd. zależnie jak długo dane wojsko brało udział w walce. Zresztą średniowiecze to jakieś tysiąc lat na nie takim małym obszarze. To równie dobrze można próbować ujednolicać antyk, a wiemy, że wtedy co stulecie potrafiły spore zmiany zajść.
Z punktu widzenia gry to nawet ciekawe - armie mogą się różnić poziomem kontroli nad przebiegiem starcia, a nawet poszczególne fragmenty mogą być różne.

EDIT:
Wysłuchałem tego fragmentu wspomnień. Jak dla mnie to dużo się tam dzieje. I wcale nie tak, że nie wiedzą, co robią - kilka razy ustawiają szyk, reagują na różne działania npla, bronią tego mostku, żeby wróg nie zaszedł tyłów. Może i jest to zestaw lokalnej inicjatywy, ale to znaczy, że mieli pojęcie, co warto robić, a przynajmniej próbowali, a nie stosowali jakichś sztywnych schematów. Walczyli konno w natarciu, bronili się pieszo, chronili się w budynkach, walczyli nad rzeczką, wykorzystując ją jako przeszkodę. Jeżeli to była jedna bitwa, to dużo się działo. A co do całej bitwy z punktu widzenia króla, to nie wynika z tego fragmentu, więc nie wiem.
« Ostatnia zmiana: Styczeń 15, 2023, 05:55:57 pm wysłane przez Adam » Zapisane

"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2009, Simple Machines LLC Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!