Adam
Administrator
Weteran
Offline
Wiadomości: 1631
|
 |
« : Grudzień 30, 2022, 04:16:08 pm » |
|
Kilka uwag po wczorajszej bitwie. Podobało mi się: -dosyć płynnie idzie, przy pewnej wprawie nie trzeba będzie często zaglądać do przepisów -widzę potencjał na rozgrywanie sporych starć w relatywnie krótkim czasie -decyzyjność brygad daje interesujące efekty i skalowana tabelka wyników jest ciekawa, ale...
Wątpliwości: 1/ Decyzyjność / inicjatywa w każdym ruchu musi dawać i daje efekty czysto losowe, jak ten, gdzie przez 3 ruchy świeża brygada z rozkazem natarcia, po dotarciu do pozycji npla stała i literalnie nic nie mogła, nawet drobne przesunięcie było w sumie wbrew przepisom ; Naprawdę nie wiem, czym można to uzasadnić. Generalnie ja uważam, że coś w stylu inicjatywy ma sens w pewnych punktach kluczowych - np. uruchomienie oddziału, zmiana rozkazu, sytuacja po wykonaniu rozkazu itp., natomiast w trakcie wykonywania rozkazu całkowite zawieszenie jest nieuzasadnione. Zwolnienie / przyspieszenie / jakieś modyfikacje ok., przyjmuję, ale zamrożenie w trakcie natarcia i do tego na dłuższy czas to co to niby ma oznaczać? W innych przepisach są identyczne problemy - w GdA dlatego postulowałem złagodzenie trudności aktywowania oddziałów - tam była b.podobna sytuacja, gdzie brygada 2-3 ruchy wychodziła na pozycję do ataku i potem zawiesiła się w idealnej do tego sytuacji. To jest problem systemowy i powtarzalny. Być może należałoby dodać jeszcze osobną kategorię aktywacji albo modyfikację za proste kontynuowanie wykonywania rozkazu.
2/ Nie udało się wyeliminować problemu interpretacji. Chodzi mi o ustawiania szyku z jednej (szczególnie po częściowo przegranych walkach), ale bardziej o tą obchodzącą brygadę, która wykonała coś, co w relacji do npla okazało się bezprzedmiotowe i nie wyobrażam sobie takich manewrów na polu bitwy. To, że zagrożona bateria mogła potencjalnie zostać na pozycji i jeszcze ich odeprzeć, to już w ogóle kuriozum. To moim zdaniem nie mogłoby się zdarzyć (bateria przeskrzydlona, atakowana z maks.100m), a zrozumiałem, że wycofali się tylko dlatego, że gracz tak zarządził.
3/ Nie miałem poczucia, że walka jest głównie ogniowa. Względnie łatwo dojść do "walki wręcz". Ja rozumiem, że chodzi o ogień z bliska, ale brakowało mi walki z odległości, która powinna dominować. Wizualnie zestawiamy podstawki ze sobą, nazywamy to walką wręcz - nie pasuje mi to. Sądzę, że na bazie istniejących mechanizmów można to lepiej złożyć.
Moim zdaniem gros walk (nie wiem, ale rzędu 3/4) to powinna być próba pójścia do szturmu, zatrzymana na jakimś dystansie (ale rzadko poniżej 100m), która przechodziła w trwającą 20-60 minut wymianę ognia. Sporadycznie wojsko zostałoby poderwane do kolejnego ataku lub kontrataku, ewentualnie wycofane do przeformowania i ponowienia ataku. Opcjonalnie próba szturmu byłaby wręcz "symulowana", w tym sensie, że atakujący z daleka widząc, że wróg się nie cofa, z automatu przeszedłby w walkę ogniową w miejscu, może z ostrożnymi ruchami naprzód. Wtedy nie ma nic takiego, jak wstępny ogień obrońcy, bo obejmuje jedną czy dwie salwy z daleka (więc zwykle mało skuteczne w wielkości strat). Trochę innym wariantem szturmu (udanego) powinna być sytuacja, kiedy obrońca opuszcza pozycję pod wpływem np. przewagi npla, ale bez wchodzenia w żadną walkę na bliski dystans. Wtedy pozycja zostaje zajęta, ale straty po każdej ze stron nie muszą być duże, chyba, że dojdzie do paniki, brania jeńców itp. Natomiast opuszczający pozycję jest w jakimś stopniu zdemoralizowany i potrzebuje oddechu dla uporządkowania. Naciskany może się łatwiej rozpaść.
Inne odczucia: 4/ Brakowało mi osobistego wpływu dowódcy na wojska. Przyjmuję, że to konwencja, gdzie jego parametry są wpisane w testy i matematycznie jest ok., ale w sumie dowódcy są jakby anonimowi. Rzut wyjdzie albo nie, przyda się albo nie a poza położeniem dowódca nic nie wnosi.
Szkoda, że nie możemy porozmawiać, bo pewnie coś by mi jeszcze przyszło do głowy.
|