Yelonky
Marzec 29, 2024, 11:15:05 am *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum zostało uruchomione!
 
   Strona główna   Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: If you survive  (Przeczytany 5287 razy)
Adam
Administrator
Weteran
*
Offline Offline

Wiadomości: 1636



Zobacz profil Email
« : Sierpień 04, 2015, 02:34:20 pm »

Właśnie skończyłem czytać książkę George'a Wilsona pod tytułem "Jeżeli przeżyjesz". Książką jestem niezmiernie zachwycony.

George Wilson był porucznikiem piechoty USArmy w czasie II wojny światowej. Trafił na front jako uzupełnienie w 22 PP 4 DP niedługo przed przełamaniem pod St.Lo. Służył bardzo długo jako dowódca plutonu. Walczył pod St.Lo, w czasie pościgu przez Francję i Niderlandy, brał trzykrotnie udział w przełamywaniu Linii Zygfryda (jako pierwszy oddział 1 Armii z marszu, potem kawałek dalej na północ przygotowane przełamanie i ponownie w pierwszym miejscu w Schnee Eifel w lutym 1945r.), walczył 3 tygodnie w Lesie Hurtgen i na południowym odcinku ofensywy w Ardenach. Został batalionowym specjalistą od patroli i rozpoznania. Z krótkimi przerwami był na froncie 8 miesięcy. W lutym 1945r. był jednym z 3 oficerów 2 batalionu 22 pułku, którzy służyli jeszcze w Normandii (nie liczyłem dokładnie, ale jego kompania poniosła w trakcie walk ok.300% strat). Po 8 lutego w batalionie został tylko jeden. Intensywność i zróżnicowanie jego doświadczeń frontowych jest olbrzymie. Brał udział w walkach ze wsparciem lotnictwa, czołgów, artylerii, moździerzy, w Normandii, Ardenach, we wsiach, miasteczkach, lasach, pagórkach, na polach minowych, na otwartych polach, za dnia, w nocy, w lecie i w zimie, zdobywał bunkry i bronił "lisich jam". Pełnił funkcje dowódcy plutonu, oficera służbowego kompanii ("exec"), oficera służbowego batalionu (S-2), dowódcy kompanii.

Z wielką prostotą, ale szczegółowo, opisuje stosowaną taktykę i napotykane problemy. W książce nie ma ani chwili przynudzania i zbędnych opisów. Sama krew i kości akcji i przeżyć. Niesamowite wrażenie robią straty ponoszone przez jego oddział. Pod koniec walk w Hurtgen z jego kompanii zostało 12 ludzi (dla przypomnienia etatowo kompania liczy 193, a typowo uzupełniona na froncie ok.160-170). W trakcie walk regularnie dostawali też uzupełnienia. Niejednokrotnie następnego dnia po przybyciu na front połowa "zielonych" żołnierzy i oficerów zostawała ofiarami wojny. Wielokrotnie powtarzają się przypadki wyczerpania walką. Z niektórymi Wilson walczył, rozpoznając symulację lub z potrzeby chwili, niektóre po prostu odsyłał na tyły (zagrożenie dla morale pozostałych lub zerowa efektywność żołnierza). Osobiście dziwię się, że własne przeżycia pozwoliły mu pozostać przy zdrowych zmysłach. Biorąc pod uwagę, że czas aktywnego pobytu na froncie niektórzy szacują na ok.90 dni do czasu wyczerpania możliwości brania skutecznego udziału w akcji, Wilson przekroczył normę dwu- lub blisko trzykrotnie. Podczas "ewakuacji" rozchorował się "na żołądek". Żadna typowa kuracja nie działała, więc lekarze zebrali się na konsylium, aby ustalić, co mu dolega. Zgodnie z zeznaniami Wilsona (któremu chyba niedowierzali) przez 8 miesięcy, za wyjątkiem kilku tygodni w różnych momentach, żywił się wyłącznie racjami K.

Wilson kilkakrotnie żali się, że program szkolenia oficerów nie obejmował taktyki i dowodzenia oddziałem poniżej stanów etatowych, a dla niego taki stan był normalny. Ciekawe, że w trakcie walki doświadczenie zdobywa się dosyć szybko - po pierwszych 4 dniach w walce był już solidnie wypróbowanym oficerem. Problem w tym, że nieliczni mają szansę tak długo przetrwać (po tych 4 dniach jego pluton z 40+1 liczył chyba 8 ludzi). Stąd tytuł, który nawiązuje do przemówienia pułkownika Lanhama do przybyłych na uzupełnienie oficerów "Jeżeli przeżyjecie swój pierwszy dzień w walce, awansuję was." Nie do końca zrealizował obietnicę. George Wilson awansował tylko z podporucznika (2nd lieutenant) na porucznika (1st lieutenant). Awansu na kapitana nie otrzymał, chociaż był na liście - armijna administracja najpierw miała swoje zwyczajne opóźnienia, potem awanse zostały zamrożone, a później już nikomu nie zależało (a może właśnie zależało żeby nie mnożyć wyższych oficerów?).

Jeszcze drobna ciekawostka - od pewnego momentu na uzupełnienie przysyłano coraz więcej tzw."treads" ("bieżnikowani") - oficerów innych funkcji (np. broni plot, ppanc i in.), którzy po krótkim przeszkoleniu dostawali pod komendę piechurów. Ich skuteczność w walce nie była zbyt wysoka, co nietrudno sobie wyobrazić. Tym marniejszy los szeregowych, też rzucanych na front po coraz krótszym szkoleniu, czasami tylko kilka tygodni. Tacy oficerowie z takimi żołnierzami padali jak muchy. I tylko z rzadka mieli okazję szkolić się pod okiem weteranów. W grudniu 1944r. Wilson dostał pod komendę takie uzupełnienia i w ciągu niecałego tygodnia intensywnych szkoleń pod okiem frontowców zrobił z nich całkiem porządny oddział. Ale i tak zdarzały się sytuacje, kiedy niefachowe obchodzenie się z bronią powodowało wypadki. Wartość doświadczonego frontowca można docenić na przykładzie Wilsona. Jako p.o. dowódcy kompanii (w stopniu odpowiadającym dowódcy plutonu), na odprawie z nowym dowódcą batalionu ośmielił się podważyć plan ataku. Szczęśliwie dowódca docenił radę i po przedyskutowaniu zastosowano się do rad Wilsona - z dobrym skutkiem - i ocalając wielu ludzi. Innym przykładem jest atak jaki kapitan Newcomb i Wilson przeprowadzili po degradacji ze swoich funkcji na początku 1945r. - w biały dzień po polu atakowali silną pozycję na wzgórzu, solidne ziemianki, obrońcy to SS itd. Przy stratach 2 rannych zajęli pozycję i wzięli do niewoli większość wrogiej kompanii. Przykrą stratą była grupa jeńców amerykańskich wziętych poprzedniego dnia, którzy zginęli od ognia własnych czołgów wspierających natarcie.

Ogólnie książka bardzo ciekawa, pełna szczegółów, a jednocześnie napisana zrozumiale i bez zbędnych upiększeń. Bardzo polecam.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 05, 2017, 12:34:55 pm wysłane przez Adam » Zapisane

"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
Alecki
Członkowie klubu
Weteran
*
Offline Offline

Wiadomości: 823


Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : Sierpień 12, 2015, 06:21:59 pm »

Melduję, że przeczytałem recenzję.
Zapisane
Adam
Administrator
Weteran
*
Offline Offline

Wiadomości: 1636



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #2 : Sierpień 13, 2015, 09:25:57 am »

Ty lepiej książkę przeczytaj.  Chichot
Zapisane

"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
Darek
Członkowie klubu
Użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 53


Zobacz profil Email
« Odpowiedz #3 : Sierpień 23, 2015, 03:23:34 am »

Przeoczyłem zupełnie tę książkę. Dzięki za informacje, wydaje się być bardzo ciekawa.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2009, Simple Machines LLC Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!