No właśnie jak na historię o żołnierzach to ten film wydał mi się w wielu momentach "przegięty".
Z tego filmu wynika, że w kwietniu 1945 roku armia amerykańska składał się z samych zwyrodniałych i zdemoralizowanych wojną weteranów wśród, których znalazł się jeden młody żołnierz oderwany od maszyny do pisania w sztabie [motyw ściągnięty z "Szeregowca Ryana"].
A już scena w której przełożony podoficer zmusza go do wykonania egzekucji na jeńcu, lejąc go przy tym co chwila po głowie, przy wielu innych żołnierzach, którzy stoją i nie reagują na te sytuację, to już kompletne przegięcie.
Moim zdaniem reżyser chciał pokazać brutalność wojny ale zrobił to w sposób tak przerysowany, że aż nienaturalny.
Skopiował kilka motywów i scen z już istniejących filmów tylko podkręcił brutalność i wyszła z tego kupa.
O sposobie pokazania walki to już nie będę wspominał bo można by napisać podręcznik o tym jak nie należy kręcić filmów wojennych.
Pojedynki czołgowe na 5-10 metrów wraz rykoszetami na tym dystansie.
Rykoszetujące pociski niemieckich czołgów i dział p-panc na Shermanach na bliskich dystansach są tak częste, że jestem gotów uwierzyć, że Sherman był najlepszym czołgiem świata a Niemcy nie znali się na swojej robocie.
Scena na rynku kiedy PAK 40 na przygotowanej pozycji [w zasadzce] nie trafia z 20-30 metrów oddając pierwszy strzał !!! Swoją drogą to co za idiota ustawiałby tam PAKa, skoro na takim dystansie wystarczyłby Pancerfausty i osłona ognia piechoty.
No i generalnie takiego nasycenia Waffen SS i Hitlerjugend plus dziewczynki z warkoczykami w panterkach SS to jeszcze nie widziałem.
Wychodzi na to, że Wehrmacht to już wyjechał na wakacje do Argentyny.
Jestem zdziwiony, że po "Szeregowcu Ryanie", "Kompanii Braci" i "Pacyfiku" ktoś jeszcze mógł tak "skaszanić" robotę.
ps. no i ten tekst na początku filmu mówiącym o tym, że Niemcy przewyższali Amerykanów liczebnie w broni pancernej. Bezcenny.