Rozegraliśmy w ostatnie dwa piątki dosyć złożoną bitewkę w IIwś. Mam nadzieję, że uda mi się wykroić jakiś raport, chociaż w tym tygodniu może być z tym krucho. Na świeżo chciałem zanotować kilka istotnych kwestii do uwzględnienia, ponieważ większość czasu zajęły nam dyskusje o różnych zagadnieniach.
1. Otwieranie ognia - gotowi mogą strzelać w tym samym ruchu, ale jako drudzy, jeżeli wykryli cel dopiero po otwarciu przez niego ognia. Nieprzygotowani otwierają ogień w kolejnym ruchu po wykryciu.
Pewnie pojawi się kwestia czy np. atakujący na bliski dystans nie są gotowi pomimo ruchu?
To jest generalnie trudna sprawa.
2. Amunicja dział czołgów - trzeba jakoś przeliczyć, wstępnie przyjęliśmy ok.2 pociski na ruch ognia.
3. Trzeba rozważyć komunikację między czołgami (czy coś utrudniamy / zmieniamy).
4. Trzeba rozważyć komunikację załóg czołgów z piechotą na zewnątrz (nie mieliśmy okazji sprawdzać). Sądzę, że przy zamkniętych włazach jest niemożliwa (chociaż mogą reagować na sygnały dymne itp.).
5. Kwestia manewrów czołgami, szczególnie na dalszych dystansach i wpływ na celowanie / wykrywanie / osłonięcie (fałdy terenu niewidoczne na mapach).
6. Trzeba ustalić użycie dymów i innych sygnałów, szczególnie dla broni wspierających.
7. Pozostaje do rozważenia sprawa strzelania do świadomie nieaktywnych żołnierzy drużyny (np. ukrytych w innej części budynku).
Może jeszcze coś dopiszecie, bo mam wrażenie, że nie wszystko spamiętałem. Część mam też jako modyfikacje, których nie opisywałem wyżej.
Generalnie starcie uważam za bardzo ciekawe z kilku względów. Okazało się, że nie takie czołgi straszne - jeżeli druga strona ma swoje lub broń ppanc, to wcale bardzo nie dominuje zabawy. Moim zdaniem ładnie i realistycznie wyszły kwestie broni wsparcia, organizacji akcji drugiego rzutu itp. Podobało mi się odparcie pierwszego natarcia, szczególnie, że obyło się prawie bez strat. Złapanie Niemców ogniem moździerzy w czasie organizacji po odwrocie - miodzio. Wycofanie Amerykanów przed drugim atakiem - klasyczne. Skoszenie dowódcy nacierającej drużyny w prześwicie między domami - fachowe. Zasadzka z czołgiem strzelającym do opuszczonego wcześniej budynku -
. Zebranie grupy odnoszącej rannego feldwebla - smaczek.
Wynik - przekonujący.
Jeszcze dwie ważne dla mnie sprawy trochę się wyjaśniły. Po pierwsze daje się z pewnym wysiłkiem w postaci panowania nad tym, co poza makietą, zrobić starcie na względnie dużym obszarze bez zmiany skali terenu.
Po drugie, starcia, które robiliśmy wcześniej nie są w zasadzie naciągane (rozpoczęcie na dystansie szturmowym lub bliskim). Po prostu jest to właśnie taki moment rozwijania natarcia. Można poprawić dobór sił, jeżeli chcemy używać w natarciu oddziałów wcześniej walczących, a nie tylko rzuconych z odwodu.
Pojawił się pomysł zrobienia jeszcze jednej wersji systemu - do skali 1/72 i starć pancernych / manewrowych (więcej wojska wejdzie na stół). Przypuszczalnie dla przyspieszenia gry należałoby uprościć operowanie piechotą (jakaś wspólna motywacja dla sekcji / drużyn).