Adam
Administrator
Weteran
Offline
Wiadomości: 1640
|
|
« : Sierpień 03, 2014, 09:41:58 pm » |
|
Jest to w zasadzie kontynuacja wątku o przepisach "Assault platoon", ale ponieważ zaczynamy stosować nasze rozwiązania, które mam wrażenie, że już zaczynają dominować nad wspomnianym systemem, więc zaczynam nowy.
W miniony piątek rozegraliśmy starcie wg wielu nowych zasad - tworzenie sytuacji wyjściowej (dobór sił), morale, widoczności, ranień, dowodzenia itp. Przebieg walki opisany poniżej (flanki podawane zawsze od strony brytyjskiej aby uniknąć bałaganu).
Strona broniąca się: Brytyjczycy, 50% pluton weteranów wsparty ckm (lewa flanka) i moździerzem (centrum), na zamaskowanych stanowiskach, część sił w lisich norach, małe pole minowe. Atakujący: 100% pluton Wehrmachtu, weterani, pluton ok.70%, liniowy, wsparcie ckm (prawa flanka). Teren był częściowo otwarty, z trzema niewielkimi laskami i dwoma gospodarstwami po kilka budynków. Brytyjczycy obsadzili jedno gospodarstwo (na swojej prawej flance), lasek na lewej flance oraz ukryli jedną drużynę w okopach za niewielkim polem minowym w centrum naprzeciw drugiego gospodarstwa. Plan niemiecki przewidywał związanie walką gospodarstwa na prawym skrzydle mniej licznym plutonem, a na lewej przedarcie się pod osłoną lasku do drugiego gospodarstwa, zdobycie go i rozwinięcie ataku na pierwsze wg sytuacji. Silniejszy pluton niemiecki na podejściu do lasku dostał się pod celny ogień ckm i zaczął ponosić straty. Dowódca plutonu i czołowej drużyny zagrzewali żołnierzy do walki i stopniowo 6 żołnierzy przedarło się pod ukrycie drzew, pozostali poza jednym zostali ranni na polu. Porucznik wydał rozkaz drugiej drużynie aby spróbowała wejść do lasku od drugiej strony, unikając ognia ckm. Plan udał się częściowo - faktycznie ckm ich nie ostrzelał, ale za to weszli pod skuteczny ogień moździerza. Dodatkowo zaczął ich ostrzeliwać ukryty w budynku snajper. W efekcie tylko 4 żołnierzy przedarło się cało do lasu. Trzecia drużyna z własnej inicjatywy przedarła się na hurra! przez ogień ckm, chyba 6 żołnierzy przeszło cało, jednak ranny został ich dowódca. W tym czasie pierwsza drużyna weszła do zabudowań gospodarstwa, zajęła je bez walki i stwierdziła obecność wroga w okopach za gospodarstwem. Po zajęciu pozycji podjęła ostrzał wroga. Ten początkowo mocno zaskoczony odpowiadał niemrawo, jednak po jakimś czasie ich dowódca popędził niektórych do prowadzenia ognia. W efekcie celną serią został trafiony dowódca drużyny niemieckiej. Druga drużyna niemiecka próbowała dołączyć do kolegów, ale przy przebieganiu przez kawałek otwartego pola została nakryta celnym ogniem brytyjskim z drugiego gospodarstwa i straciła zabitego i rannego. Dowódca całego plutonu próbował zagrzewać do walki ukrywających się na podejściu pod las żołnierzy i tam wypatrzył go snajper, który kolejnymi strzałami wyeliminował go z walki (leżał ciężko ranny i próbował przeżyć). W efekcie w całym plutonie został zdolny do walki tylko jeden dowódca drużyny, przy którym był tylko jeden sprawy żołnierz. Widząc jaka jest sytuacja, nie kontynuowano beznadziejnego już ataku.
Lewoskrzydłowy pluton niemiecki zrealizował swoje zadanie, pomimo ostrzału z broni ręcznej i moździerza prawie nie poniósł strat, ale ponieważ jego zadanie było wspierające nie zdecydował się na samodzielny atak. Nie udało mu się z zajętych pozycji zadać strat nplowi.
Straty wyniosły: Brytyjczycy 0, Niemcy 5 zabitych, 9 ciężko i 2 lekko rannych. Atak niemiecki został odparty chociaż zajęto jedno gospodarstwo. Bez reorganizacji Niemcy nie byli w stanie kontynuować natarcia.
Nie wiem jakie są wrażenia innych, ale mnie bardzo się podobało. Był to zupełnie inny rodzaj rozgrywki niż przepisy "AP", zbliżający się do odtwarzania realiów, chociaż jeszcze wiele przed nami.
Z wniosków i doświadczeń na przyszłość: -morale i zagrzewanie żołnierzy do walki działa nieźle; ad hoc dodaliśmy możliwość samodzielnego "podnoszenia" zaległego dowódcy - w przeciwnym razie jest zbyt duża możliwość przypadkowego zakończenia ataku przez brak dowódców -ranienia wychodzą dobrze, trzeba uściślić opiekę nad rannymi i zasięg moralny ponoszonych strat -trzeba przemyśleć sposób prowadzenia ognia moździerzami/artylerią itp. -nie było specjalnych możliwości sprawdzenia dowodzenia, chociaż w atakującym plutonie trochę się działo i użycie dowódcy jako poganiacza przestraszonych raczej się zemściło; ważny wniosek: trzeba uwzględnić dowódcę kompanii dla koordynacji całości działań (tutaj mógł np.zmienić rozkazy dla drugiego plutonu) -widoczność chyba działa nieźle -efekty wsparcia - bardzo dobre, widać było ich skuteczność -dobór sił - chyba dobrze, w każdym razie daje się stosować i nie było jakichś szalonych wad, żeby to dopracować trzeba sporo pograć -prowadzenie ognia - trzeba dopracować, bo nowe pomysły mieszają się z zasadami "AP" -walka "spoza makiety" - trzeba jakoś uwzględnić możliwość działania wojska poza makietą - z powodu ograniczonej przestrzeni może często być taka potrzeba, a szkoda zmieniać skalę terenową tylko po to, żeby wszystko się mieściło, chociaż i to można przećwiczyć
|
|
« Ostatnia zmiana: Sierpień 04, 2014, 09:53:49 am wysłane przez Adam »
|
Zapisane
|
"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
|
|
|
Bayard
|
|
« Odpowiedz #1 : Sierpień 06, 2014, 03:07:07 pm » |
|
Mi też generalnie się rozgrywka podobała, jednak bardziej ze względu na wynik (który wg. mnie był łatwy do przewidzenia), niż samą "radość" z gry, jednak jako że przepisy są w fazie mocno wstępnej, to wszystko jeszcze jest do dopracowania i wyjdzie z tego moim zdaniem przyjemny, a przy tym bardzo realistyczny system W wolnej chwili wezmę się za usystematyzowanie przepisów dotyczących prowadzenia ognia i otrzymywania obrażeń- zrobię po prostu lekko zmodyfikowany skrót odpowiednich przepisów z Assault Platoon, bo generalnie się one sprawdzają. Ciekawi mnie również kwestia pojazdów. W AP temat ten jest poruszony, ale moim zdaniem wymaga sporo pracy. Kwestia dowódcy kompanii, mogącego w trakcie walki modyfikować pierwotne rozkazy, jest teraz, moim zdaniem, pierwszorzędna, pozostałe rozwiązania natomiast sprawdziły się całkiem dobrze
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Adam
Administrator
Weteran
Offline
Wiadomości: 1640
|
|
« Odpowiedz #2 : Październik 11, 2014, 08:26:55 pm » |
|
Zrobiliśmy w ostatni piątek szybkie starcie. Tym razem wybraliśmy walkę drużyn. Stosowaliśmy te same przepisy, ale z nową metodą prowadzenia ognia. Część elementów musieliśmy zeskalować do niższego poziomu, ale generalnie jakoś szło. W przyszłości trzeba będzie rozbić na osobne zestawy modyfikacji przy grze plutonem/kompanią i drużyną. Przebieg starcia Broni się drużyna wehrmachtu w standardowym pełnym składzie (9 ludzi), atakuje drużyna spadochroniarzy amerykańskich (bodajże dwunastu). W pierwszej fazie Amerykanie wysłali dwuosobową szpicę na rozpoznanie. Zostali ostrzelani z pozycji niemieckiego km, ale wycofali się i przekazali meldunek. Niemcy po ostrzelaniu szpicy wycofali km na inną pozycję na piętrze budynku w tyle. Amerykanie ruszyli całą siłą - sekcja BAR uderzała na rozpoznaną pozycję km (teraz już pustą), reszta, z km model 1918 wyszła na skraj lasu. W pełnych napięcia pierwszych chwilach starcia ogień rozpoczął niemiecki snajper, uciszając sekcję km. Równocześnie dwóch spadochroniarzy zauważyło kończących rozstawiać sprzęt Niemców z MG34 i pierwszymi strzałami raniło strzelca. Jego kolega zajął się opatrywaniem i w dalszej walce już nie wzięli udziału. Dowódca sekcji wypalił ze swojego MP40 do spadochroniarzy, ale nie zgasił ich zapału, ani nie zranił. W tym czasie amerykańska sekcja BAR przebiegła otwarte pole, dopadając żywopłotu i ruin domku. Sprzyjało im szczęście - gdyby koledzy nie uciszyli niemieckiego km marny byłby ich los w otwartym terenie pod ogniem MG34. W tym czasie trwała wojna nerwów między niemieckim snajperem a sekcją km naprzeciw - dowódca drużyny spadochroniarzy wzbudził w swoich chłopcach na nowo zapał bitewny i w końcu otworzyli ogień. Niemcowi najwyraźniej trzęsły się ręce, bo kule mijały npla za każdym razem o psi pysk. Pierwsza seria z km zmusiła snajpera do ukrywania się, jego dowódca w krótkich żołnierskich słowach wyjaśnił mu jednak, ze lepiej dla niego, żeby znowu zaczął strzelać. To jednak skończyło się źle, bo następna seria ciężko raniła go w głowę i skutecznie eliminowała z dalszej akcji. Dowódca niemiecki rozkazał w tym czasie reszcie drużyny obrzucenie przeciwnika granatami. Nie udało się nikogo zranić, chociaż część Amerykanów przestraszona zaczęła szukać lepszego ukrycia. Rozgrzany sierż. Waldewsky (? *) huknął na nich i rozkazał atakować. Nieco wcześniej sekcja BAR silnym ogniem zmusiła do ukrywania niemieckiego dowódcę sekcji km. Dzielny strzelec BAR wychylił się ryzykownie i przykrył ogniem Niemców ukrywających się za wzniesieniem na lewo od niego, raniąc jednego. W tym samym czasie trzech Amerykanów obeszło wzgórek z drugiej strony i w gwałtownej strzelaninie raniło kolejnego Niemca, przestraszając pozostałych zaskoczonych sytuacją. Dowódcy spadochroniarzy nie pozostało nic innego jak wziąć do niewoli sześciu zaskoczonych i wystraszonych Niemców. Trzem udało się wycofać pod osłoną budynku, w czasie gdy ich koledzy składali broń. Straty Amerykanie 0 Niemcy 4 ciężko rannych, 6 jeńców (w tym 3 rannych). *Zostawiam ten błąd jako znak problemów ze źródłami.
|
|
« Ostatnia zmiana: Październik 13, 2014, 09:59:48 am wysłane przez Adam »
|
Zapisane
|
"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
|
|
|
Bayard
|
|
« Odpowiedz #3 : Październik 12, 2014, 10:31:50 pm » |
|
Bardzo fajna bitewka wyszła Pomysł rozpoczęcia od wysłania szpicy wydał mi się ciekawy, na podstawie meldunku (bardzo skąpego) o pozycjach nieprzyjaciela opracowałem cały plan starcia, który przewidywał podzielenie mojej "Parszywej Dwunastki" na 3 pododdziały: w centrum sierż. Władysław z 2 strzelcami i sekcją km mieli rozlokować się na skraju zagajnika i pokryć ogniem obszar między zrujnowanymi budynkami po prawej a niewielkim wzniesieniem po lewej. Na lewym skrzydle trzyosobowa grupa uzbrojona w Garandy miała, pod osłoną ognia ckm-u nacierać na wroga, oskrzydlić go i zmusić do wycofania, podobne zadanie na prawym skrzydle otrzymała grupa kpr. Sawyera, gdzie oprócz niego było dwóch strzelców i BAR. Mieli zaatakować zabudowania, gdzie wykryto nieprzyjacielski km i kontynuować natarcie w stronę większego budynku po drugiej stronie ścieżki. Zadanie było o tyle trudne, że mieli do pokonania blisko 40 metrów otwartej przestrzeni, lecz liczyłem, że ogień centralnego ugrupowania zapewni im dostateczną osłonę. Akcja została na początku zaplanowana a potem było tylko jej wykonywanie, które poszło o wiele lepiej, niż się spodziewałem Przepisy generalnie się sprawdziły, kilka rzeczy trzeba było na bieżąco przeskalować lub wymyślić, ale rozgrywka była płynna i dynamiczna.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Adam
Administrator
Weteran
Offline
Wiadomości: 1640
|
|
« Odpowiedz #4 : Listopad 15, 2014, 05:39:54 pm » |
|
Wczoraj rozegraliśmy kolejne starcie. Pluton Amerykanów z plutonem Brytoli (45 żołnierzy w sumie) wspierani przez dwa Shermany atakowali pluton niemiecki (20 ludzi) wsparty moździerzem. Akcja była niezmiernie ciekawa, postaram się opisać z jakimś zdjęciem lub mapką. Zakończyło się zajęciem terenu przez anglosasów, resztki Niemców wycofały się w różnych kierunkach. Alianci stracili jednego Shermana i 8 rannych, Niemcy 2 zabitych, 6 rannych i 4 jeńców. Sytuacja była wprost wymarzona do tego, żeby kontynuować akcję wyprowadzając niemiecki kontratak, ale nie mieliśmy takich planów. Nowości do uwzględnienia w przepisach nie ma zbyt dużo - trochę uściśleń do obserwacji, wstępne metody ostrzału moździerzami i artylerią (działają elegancko), parę efektów związanych z czołgami. Musimy pamiętać o sprawdzaniu motywacji za różne rodzaje ognia itp. - gdzieś tak od połowy gry to robiliśmy i wychodzi bardzo dobrze. Z ważnych rzeczy - warto określić sytuację wyjściową w okolicy - to ułatwi interpretację ruchów wzdłuż krawędzi makiety. Zabawa przednia.
|
|
|
Zapisane
|
"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
|
|
|
Bayard
|
|
« Odpowiedz #5 : Listopad 16, 2014, 11:32:20 pm » |
|
Zgadza się- zabawa przednia i efekty też wychodzą ciekawe. Przepisy dotyczące trafiania pojazdów z Assault Platoon sprawdzają się nieźle i nie trzeba ich chyba zbytnio modyfikować- niewielka szansa na całkowite zniszczenie pojazdu, natomiast często może zostać unieruchomiony, lub załoga spanikuje. Czołgi się też nieźle sprawdzają jako ruchoma zasłona dla piechoty Czekam na Twoją relację, Adamie, to pewnie coś dodam od siebie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Adam
Administrator
Weteran
Offline
Wiadomości: 1640
|
|
« Odpowiedz #6 : Listopad 17, 2014, 02:03:40 pm » |
|
Mam nadzieję, że na zdjęciach da się odczytać, co się działo. W obronie stały 3 drużyny niemieckie oraz porucznik i dwóch gońców w rezerwie. Niemcy ustawili się (od swojej lewej): -1 drużyna w okopie i ruinach domku, przed nimi miny przeciwczołgowe (jakoś nikt w nie nie wjechał) -2 i 3 drużyna we wsi, podzielone na grupki ze swoimi zadaniami, w tym: -3 ludzi na wysuniętej pozycji w zabudowaniach, przygotowanych do zasadzki ppanc -kaemy drużyn w cofniętych okopach - ich ogień krzyżował się na skrzyżowaniu we wsi (to miał być rdzeń obrony) -okop z sierżantem (MP40) i szeregowym chroniący prawą flankę i pozycję km -dwaj snajperzy na piętrach domów w głębi wsi -dowódca plutonu z gońcami i panzerfaustami na piętrze budynku z dobrym wglądem w teren Przebieg akcji: -1 drużyna wsparta moździerzem ostro traktuje Amerykanów, ale ulega ogniowi czołgu i jego wsparcia - wycofuje się z dwoma rannymi; Amerykanie stracili 4 rannych i kilku, którzy ich odprowadzali na tyły, jeden uciekł -placówka ppanc we wsi uległa stresowi pancernemu i uciekła -przez dłuższy czas brytyjska drużyna tak skutecznie kryła się za swoim czołgiem, że ani MG42 ani jeden ze snajperów nie mieli okazji do otwarcia ognia -potem Brytyjczycy wystawili bok na ogień drugiego km i drugiego snajpera (czyli zasadzka częściowo się powiodła ); km szybko uciszono czołgowym działem, snajper dawał się we znaki, w końcu trafił dowódcę drużyny; czołg załatwiła dwoma celnymi strzałami asysta porucznika niemieckiego, ale sami szybko padli pod silnym ogniem Brytyjczyków -MG42 w końcu miał do czego strzelać (Brytyjczycy j.w. musieli się odsłonić od jego strony), pierwsza salwa niecelna, potem trochę poprawili; strzelec km przestraszył się angielskiego strzelca wyborowego, ale jego asystent był twardy jak skała, nawet kiedy kolegę ranili, i kontynuował ogień do samego końca; uległ w końcu jako ostatni w okolicy - dopiero pod ogniem drugiego Shermana -dwóch Niemców w okopie na prawej flance długo stawiało opór całej drużynie Anglików, ale w końcu ulegli -porucznik Steiner widząc, że żołnierze z jego pułapki ppanc uciekają, wkurzony rzucił rozkaz do asysty, żeby załatwiła czołg i pobiegł nakopać tchórzom; udało mu się niezauważenie przekraść do nich i skutecznie postawił ich do pionu (chociaż jeden, któremu czołgowe odłamki postukały po hełmie uciekł przed jego przybyciem); ta grupka prowadziła potem pojedynek ogniowy z dwoma Anglikami, ale pierwszy strach ich najwyraźniej nie do końca opuścił, bo długo nie chcieli się wychylać i strzelali na oślep -na grupkę j.w. wyszła w końcu z boku drużyna Amerykanów i wzięła ich do niewoli; Steiner próbował się ostrzeliwać, ale został tylko on i szer. Holtz przy kaemie; obaj wycofali się ostrzeliwując -ostatni na placu boju został jeden ze snajperów (zaliczył w walce dwa trafienia) - zorientował się, że jest sam i zwinął manatki Niemcy zdecydowanie nie mieli tego dnia ochoty do walki. Plan obrony wydawał się dobry, wykonanie szwankowało - głównie z powodu niskiego morale części żołnierzy. Tam, gdzie wytrzymali psychicznie, szło im całkiem dobrze. Niesamowita była 2 drużyna brytyjska - pomimo morderczego ognia z dwóch stron, a nawet utraty czołgu i ewakuacji załogi, nie dawali za wygraną. Dopiero ranienie dowódcy nieco ich przygasiło, ale trwaliby dalej gdyby nie szaleńcze serie szer. Holtza, które "zgasiły" nadbiegającego dowódcę plutonu tak, że wydał rozkaz do odwrotu między drzewa.
|
bitewka01.jpg (200.18 KB, 900x506 - wyświetlony 536 razy.)
bitewka05.jpg (202.56 KB, 900x481 - wyświetlony 536 razy.)
bitewka02.jpg (295.04 KB, 847x639 - wyświetlony 467 razy.)
bitewka07.jpg (183.48 KB, 900x506 - wyświetlony 539 razy.)
bitewka03.jpg (314.17 KB, 800x508 - wyświetlony 533 razy.)
bitewka04.jpg (281.62 KB, 900x506 - wyświetlony 525 razy.)
bitewka06.jpg (379.82 KB, 900x566 - wyświetlony 520 razy.)
bitewka08.jpg (231.5 KB, 900x506 - wyświetlony 522 razy.)
bitewka09.jpg (312.96 KB, 900x669 - wyświetlony 523 razy.)
bitewka10.jpg (235.81 KB, 900x658 - wyświetlony 518 razy.)
bitewka11.jpg (219.66 KB, 900x506 - wyświetlony 534 razy.)
|
« Ostatnia zmiana: Listopad 20, 2014, 09:15:59 pm wysłane przez Adam »
|
Zapisane
|
"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
|
|
|
Bayard
|
|
« Odpowiedz #7 : Listopad 18, 2014, 01:11:30 am » |
|
No, raport daje pewien wgląd w to, co się działo na polu bitwy Następnym razem wezmę lepszy aparat i postaram się zrobić porządniejsze zdjęcia Mimo ponad dwukrotnej przewagi liczebnej i wsparcia czołgów, ta bitwa to nie był dla mnie spacerek po bułki. Gdyby nie mizerne morale części niemieckich żołnierzy, straty mogły być o wiele większe. Bitwa potoczyła się zupełnie inaczej, niż zamierzałem- to amerykańscy spadochroniarze mieli grać pierwsze skrzypce- było ich zdecydowanie więcej od Brytyjczyków, mieli też lepsze wyposażenie. 2 drużyny zostały jednak przyszpilone ogniem z broni ręcznej i moździerza, przez co przez większą część starcia sierżanci musieli nakłaniać swoich ludzi do pozostania w szyku, zamiast poprowadzić ich do ataku. W pewnym momencie sam porucznik Winters musiał wziąć sprawy w swoje ręce, bo inaczej wsparcie czołgu utknęło by na środku drogi drżąc ze strachu. Tak więc większość roboty musieli wykonać Brytyjczycy, wkurzeni tym, że ktoś ich odciąga od popołudniowej herbatki (pewnie dlatego bili się tak dobrze). Tak, jak pisał Adam- spisali się doskonale. Zapewne byli to weterani walczący jeszcze we Francji Tylko dzięki nim atak się nie załamał, angażowali wroga na tyle długo, i naciskali na tyle mocno, że Amerykanie w końcu się pozbierali i do nich dołączyli, dopełniając sukces. Graliśmy w sumie ok. 3,5 godziny, dyskutując w trakcie nad różnymi sytuacjami i poprawkami w przepisach, więc wynik wcale niezły. Myślę, że nawet starcie kompanii dało by się rozegrać za jednym posiedzeniem, chociaż zapewne było by ono sporo dłuższe. Przepisy sprawdzają się wyśmienicie i nie mogę się doczekać kolejnych starć
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Andrzej
Członkowie klubu
Aktywny użytkownik
Offline
Wiadomości: 220
|
|
« Odpowiedz #8 : Listopad 18, 2014, 06:15:30 am » |
|
Wygląda to bardzo apetycznie. Figsy jakiej marki?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Adam
Administrator
Weteran
Offline
Wiadomości: 1640
|
|
« Odpowiedz #9 : Listopad 18, 2014, 09:54:19 am » |
|
Figurki - częścią Warlord Games, częścią Artisan Design. Co do czasu gry, to sądzę, że jest rozsądnie. W przypadku walki kompanią dojdzie tylko jeden pluton, ewentualnie trochę wsparcia, w sumie nie tak dużo. Czas pewnie się wydłuży, bo trzeba będzie lepiej panować nad wsparciem i całokształtem poza makietą. Niemniej zakładałem, że walki szczebla kompanii będą na więcej niż dwie osoby. Taka natura rzeczy, w każdym okresie i każdych przepisach - jak ma być więcej wojska, to albo czas się wydłuża, albo potrzeba więcej graczy. Wydaje mi się, że widzę pewną pozytywną cechę - po 3-4 godzinach gry w innych epokach zwykle już jestem trochę zmęczony (albo i sporo, jeżeli gra była trudna). Tutaj byłem tylko bardziej nakręcony, a przyszedłem niewyspany i półprzytomny do klubu. Jeżeli wniosek jest nieprzypadkowy, to nawet w dwie osoby da się pociągnąć większą akcję - skoro ochota nie spada, to tylko kwestia czasu.
|
|
|
Zapisane
|
"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
|
|
|
Adam
Administrator
Weteran
Offline
Wiadomości: 1640
|
|
« Odpowiedz #10 : Listopad 24, 2014, 11:34:33 am » |
|
Zrobiliśmy w ostatni piątek starcie pokazowe z kolegą Ludwisiem. Podobno się podobało. Nie będę długo opisywał, ale dla pamięci kilka uwag.
Pierwszy raz zastosowaliśmy przygotowanie artyleryjskie - bardzo ciekawy efekt - w jednym miejscu praktycznie została rozniesiona drużyna (trzech rannych, inni wystraszeni, w tym uciekł dowódca). W innym mocno przestraszona (jeden uciekł), ale po jakimś czasie dowódca doprowadził ich do pionu i dobrze sobie dalej radzili.
Ciekawa sytuacja wyszła w centrum pola, gdzie atakujący hitlerowcy obsadzili gospodarstwo i mieli za zadanie pokryć ogniem wykryte pozycje npla. W efekcie pojedynku ogniowego Anglicy w sile 4 żołnierzy, km w ziemiance i snajpera zadali straty (zabity, 3-4 rannych) i w znacznym stopniu zdezorganizowali cały pluton. Anglicy nie ponieśli strat. Pluton pewnie w końcu zebrałby się na nowo, ale swojego zadania przez pewien czas nie mógł wypełniać.
Inna ciekawa sytuacja wyszła na skrzydle, gdzie wyszedł główny atak niemiecki. Kolumna trafiła pod ogień artylerii, początkowo niecelny, potem poprawiony. Straty jak na siłę ostrzału nie były duże (2 zabitych, 2 rannych), ale zginął dowódca plutonu, co zdezorganizowało dowodzenie - jedna drużyna tracąc marudera osiągnęła ukrycie wśród zabudowań, druga poniosła większość strat i trochę się rozproszyła, trzecia zatrzymała się, przeczekała ostrzał i po pewnym czasie ruszyła znowu naprzód. Dowódca czołowej drużyny wykazał się inicjatywą, zebrał kilku rozbitków z drugiej drużyny i szykował się do dalszego natarcia.
Akcję przerwaliśmy z braku czasu, chociaż sytuacja była bardzo ciekawa. Obrońcy mieli jeszcze dwie z trzech drużyn i sekcję km, w dobrym stanie. Atakujący jeden pluton zdezorganizowany, drugi w pozycji do ataku, chociaż dopiero skupiający się. O wyniku zdecydowałoby starcie z bliska między plutonem niemieckim i drużyną angielską. Sytuacja, podobnie jak w poprzedniej grze, była idealna do kontynuowania w postaci rozszerzenia o działania wojsk spoza makiety (odwody obu stron).
|
|
« Ostatnia zmiana: Marzec 30, 2015, 10:06:32 am wysłane przez Adam »
|
Zapisane
|
"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
|
|
|
Andrzej
Członkowie klubu
Aktywny użytkownik
Offline
Wiadomości: 220
|
|
« Odpowiedz #11 : Grudzień 09, 2014, 08:05:54 pm » |
|
Etaty plutonów są rzeczywiste, czy w jakimś przeliczniku?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bayard
|
|
« Odpowiedz #12 : Grudzień 09, 2014, 08:13:02 pm » |
|
Rzeczywiste. Oczywiście mogą być trochę postrzelane (prawie zawsze są) i ich stan waha się między 50% a 90%.
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Andrzej
Członkowie klubu
Aktywny użytkownik
Offline
Wiadomości: 220
|
|
« Odpowiedz #13 : Grudzień 09, 2014, 08:53:34 pm » |
|
A heavy weaponsy?
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
Bayard
|
|
« Odpowiedz #14 : Grudzień 09, 2014, 09:17:49 pm » |
|
Chodzi Ci o km-y, moździerze i inną broń wsparcia? Rzucamy za nie, czy zostały "utracone" Im niższy stan plutonu, tym większa szansa na utratę broni specjalistycznej (Niemcy mogą tak stracić też snajperów). Co do czołgów i innych ciężkich zabawek- na razie do dyspozycji są tylko moje dwa Shermany i na więcej się nie zanosi w najbliższym czasie. Jak takie rzeczy zaczną się częściej pojawiać na polu bitwy, to pewnie podłubiemy przy przepisach do Assault Platoon i wyjdzie coś fajnego, na razie stosowaliśmy tamte, już trochę zmodyfikowane, i wychodziło fajnie
|
|
|
Zapisane
|
|
|
|
|