Yelonky
Grudzień 08, 2024, 12:55:15 pm *
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum zostało uruchomione!
 
   Strona główna   Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja  
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: "Ostrze noża"  (Przeczytany 5853 razy)
Adam
Administrator
Weteran
*
Offline Offline

Wiadomości: 1640



Zobacz profil Email
« : Sierpień 01, 2014, 12:37:21 pm »

Czytam ostatnio amerykańskie opracowania dotyczące walki na niskim szczeblu (batalion i niżej w strukturze). Pośród wielu interesujących spostrzeżeń chciałem wyróżnić jedno, które roboczo nazwałem koncepcją "ostrza noża". W przepisach Zaremby jest sformułowana myśl - wytyczna, która mówi, że o wyniku walki decydują nieliczni, najbardziej zdeterminowani żołnierze. W materiałach, z którymi się zapoznaję, bardzo wyraźnie widać takie właśnie zjawisko. Co więcej, widać również jeszcze coś, co często jest pomijane w wargamingu. Chodzi mi o kwestię stopniowania użytej siły. Odmiennie niż w większości gier, w praktyce pola bitwy poszczególne pododdziały wprowadza się do walki etapami.

Jako przykład podam atak w Apeninach w celu przełamania Linii Gotów przez 5 armię amerykańską, złożoną z 10 dywizji i liczącą ok.262000 żołnierzy. Ze względu na ukształtowanie terenu armia zmuszona jest do przebicia komunikacji przez przełęcze. Nie wnikając w pozostałe detale streszczę: na główny cel zostaje wybrana przełęcz Futa, jednak, ponieważ obrona niemiecka jest tam najsilniejsza ciężar natarcia zostaje przesunięty na przełęcz il Giogo, zajęcie której przeskrzydla pierwszą pozycję i musi skutkować wycofaniem npla.

Zadanie wykonuje II korpus, na wzgórze Altuzzo dominujące nad przełęczą, atakuje wprowadzona z rezerwy 85 dywizja piechoty. Do zdobycia Altuzzo i okolic zostaje wyznaczony 338 pułk piechoty. Dowódca rozkazuje 2 batalionowi atak wzdłuż drogi (przełęczy), 1 batalion ma zająć samo Altuzzo, 3 zostaje w rezerwie. Wszystkie bataliony są w pełni wyposażone, o pełnych stanach, dodatkowo 250 żołnierzy znajduje się w pułkowym oddziale zapasowym. W czasie bitwy 2 batalion ponawia kilka razy próby natarcia, ale przełęcz jest kontrolowana ogniem ze wzniesień i nie odnosi on istotnych sukcesów. Kluczowy 1 batalion ma pierwszego dnia atakować w kolumnie kompanii (A, B, C).

13 września 1944 roku ciężar walk ponosiła kompania A z przydzielonymi sekcjami km.
14 września natarcie kontynuowała kompania B. W nocy i kolejnego dnia ta kompania stoczyła bardzo ciężkie walki, tracąc 96 z ok.170 ludzi. Nie uzyskała sukcesu i od tego czasu pozostaje wycofana do reorganizacji. Kolejnego dnia dowódca 338 pułku chciał zastąpić 1 batalion rezerwowym 3-cim, ale dowódca pierwszego zameldował, że może kontynuować natarcie siłami pozostałych mu kompanii.
15 września atakowały kompanie A i C, ale w szyku kolumn plutonów, czyli czoło miało dwa plutony. Pozostałe plutony brały niewielki udział w walce ze względu na ukształtowanie terenu. Atak tego dnia zbliżył się na ok.250m od szczytu Altuzzo.
16 września główne uderzenie od rana wykonuje wzdłuż drogi (przełęczy) kompania F 2-ego batalionu, bez powodzenia. 1 batalion ma wykonać atak w celu zdobycia szczytu Altuzzo, po czym 3 batalion ma przejść przez jego pozycje i rozwinąć atak ku dalszym celom. Atak zostaje rozpoczęty o 16.30 pod osłoną silnej zasłony dymnej. 1 batalion po poniesionych stratach dysponuje kompanią A w sile 76 ludzi oraz kompanią C w sile 72 ludzi.
Uderzenie na szczyt ma wykonać kompania C wsparta plutonem z A, pomocnicze na boczną ostrogę góry pluton z kompanii A, jeden pluton kompanii A pozostaje w rezerwie batalionu.
Niemiecka główna linia obrony zostaje po kilku godzinach walki przełamana na głębokości ok.300 jardów przez 1 drużynę 3 plutonu kompanii C pod dowództwem sierż.Strosnidera. Nie oni sami to zrobili, ale przez cały czas pozostawali kluczowym elementem na głównym kierunku. W szczególności sierż.Strosnider razem z szeregowymi Schwantkem i Ligthnerem (tak, we trzech) zdobyli trzy kolejne pozycje, zabili lub wzięli do niewoli kilku Niemców (ok.7), a pozostałych (szacowałbym 15-30) zmusili do opuszczenia stanowisk.
Tym samym ostrze noża ataku 338 pułku piechoty, środka ciężkości 85 dywizji piechoty stanowiło w krytycznym momencie (przez kilka godzin) 3 żołnierzy (na podstawie ich działań można by nakręcić niezły film).

Fakt, że taka sytuacja była możliwa ma swoje rozmaite uwarunkowania - trudny teren, walka prowadzona w nocy, wyczerpanie przeciwnika będącego w walce od kilku dni itp. Niemniej bez ich determinacji i umiejętności ten atak, podobnie jak poprzednie, mógł się zakończyć porażką lub kolejnymi ograniczonymi sukcesami terenowymi.

17 września do akcji wszedł w końcu 3 batalion 338 pułku. Odparł kontrataki, posunął się naprzód, likwidował pozostałe na tyłach punkty oporu. Do rana 18 września pozycja została przełamana.

W wyniku działania 1 batalionu otworzono drogę natarcia przez przełęcz il Giogo, zmuszono Niemców do wycofania z okolicznych wzgórz oraz w efekcie z przełęczy Futa. Dla zobrazowania czy to była ważna (w sensie taktycznym i operacyjnym) walka: 338 pułk przez 5 dni stracił 290 zabitych, rannych i zaginionych, z czego 1 batalion 252. Niemcy stracili nieznaną, przypuszczalnie mniejszą liczbę w zabitych i rannych oraz 212 jeńców.
Natarcie 85 dywizji wspierało 11 batalionów artylerii, batalion czołgów, batalion niszczycieli czołgów oraz na szczeblu korpusu grupy lotnictwa. Walczyli przeciwko głównym siłom 4 dywizji spadochronowej, głównie przeciw 1 batalionowi 12 pułku spadochronowego wspartemu różnymi drobnymi siłami, a pod koniec elementom batalionu "Grenadier Lehr Brigade", która stanowiła rezerwę armijną.

"Ostrze noża" 338 pułku stanowiło w kolejnych dniach:
13.IX elementy kompanii A
14.IX elementy kompanii B (przeważnie 2 plutony ze wsparciem)
15.IX dwa plutony kompanii A i C
16.IX pozostałości kompanii A i C, w przybliżeniu na czele dwa plutony na dwóch kierunkach ataku
17.IX j.w.+elementy 3-ego batalionu

cdn.
« Ostatnia zmiana: Sierpień 06, 2014, 10:14:25 am wysłane przez Adam » Zapisane

"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
Adam
Administrator
Weteran
*
Offline Offline

Wiadomości: 1640



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #1 : Sierpień 03, 2014, 12:49:08 pm »

Kontynuując rozważania - hipotetyczne siły użyte przez typową dywizję w natarciu ułożą się następująco: dywizja do natarcia wydzieli dwa pułki, jeden pozostawi w rezerwie, pułki wydzielą do natarcia po dwa bataliony, jeden zostawiając w rezerwie, bataliony wydzielą do natarcia dwie kompanie, jedną zostawiając w rezerwie, kompanie będą nacierać dwoma plutonami, jeden zostawiając w rezerwie. W efekcie natarcie siłami dywizji na "linii zwarcia" będzie miało siłę strzelecką 16 plutonów (na 81 plutonów w batalionach). Przykład jest oczywiście uproszczony, ale sądzę, że schematycznie dosyć prawidłowy. Inny układ mógłby angażować wszystkie trzy pułki jednocześnie, czyli "na linii zwarcia" będą początkowo 24 plutony. W każdym wypadku jest to znacznie mniej niż połowa.

Plutony czołowe po wejściu w ogień będą stopniowo wspierane rezerwowymi, ale będą też ponosiły największe straty i z czasem będą traciły na wartości bojowej, szczególnie po utracie oficerów. Pododdziały dywizji będą dążyły do utrzymania części sił w rezerwie, a zmęczone, zdezorganizowane i osłabione stratami oddziały wycofywały do drugiej linii. Nie znam opracowań w tym zakresie, ale intuicyjnie szacowałbym, że jednoczesne zaangażowanie w ogniu 50-60% pododdziałów strzeleckich dywizji będzie dotyczyło bardzo ciężkich walk (znaczna część kompanii i batalionów nie będzie posiadała gotowych do użycia rezerw, co będzie zmuszało ich dowódców do wysyłania próśb o pomoc "z góry", a tak bombardowane wyższe dowództwa niechętnie będą angażować ostatnie odwody bez wyraźnej potrzeby). Im bardziej ułamek zaangażowanych jednocześnie w walkę oddziałów dywizji zbliża się do 100%, tym bardziej będzie to rozpaczliwa walka o przetrwanie, ale sądzę, że wartość 100% jest dla dywizji czysto teoretyczna i zapewne dotyczy tylko oddziałów szczebla batalionu lub niższego i tylko przez ograniczony okres czasu.

Przechodząc do podsumowania przemyśleń: w trakcie walk II wojny światowej o wynikach walk dużych związków taktycznych decydowały działania tylko relatywnie niewielkiej części dostępnych im sił, a spośród tych sił (dla schematu powyżej w przybliżeniu 500-960 żołnierzy) o osiągnięciu celów decydowała determinacja nielicznych najbardziej zdeterminowanych (z innych materiałów można ich liczbę szacować na 5-20%, przy czym ułamek 10% może być zbliżony do rzeczywistości). Tzn., że o wynikach walk dywizji w największym stopniu decydowały działania i losy ok.50-100 oficerów, podoficerów i żołnierzy, którzy skupieni w kilku, góra kilkunastoosobowe grupki są siłą pociągową dla wszystkich pozostałych.

Powyższe dobrze się koreluje z tezą Du Piqa o tym, że 60 dzielnych ludzi pokona batalion.
Interesujące może też być połączenie koncepcji "ostrza noża" ze skutecznością działań oddziałów elitarnych. Można przypuszczać, że najlepiej wyszkolone, specjalnie dobierane oddziały miały większy procent "zdeterminowanych" żołnierzy, np. 20%, co powoduje nie tylko, że jest ich znacznie więcej wobec podobnych sił przeciwnika, ale również, że trudniej ich zneutralizować raniąc i zabijając. W przypadku walki oddziałów doborowych z liczniejszym przeciwnikiem taka koncepcja wyjaśnia w znacznym stopniu możliwość podjęcia równorzędnej walki pomimo przewagi. Przypuszczałbym również, że doborowe, silnie zmotywowane oddziały będą miały mniejszą tendencję do wzywania pomocy w przypadku ponoszonych strat i napotykania oporu npla, dzięki czemu będą mogły użyć efektywnie większej ilości pododdziałów, co z kolei spowoduje, że będą miały relatywnie więcej żołnierzy "na linii zwarcia".

Ciekawi mnie, co o tym myślicie?
« Ostatnia zmiana: Styczeń 06, 2015, 08:31:47 pm wysłane przez Adam » Zapisane

"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
Adam
Administrator
Weteran
*
Offline Offline

Wiadomości: 1640



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #2 : Styczeń 15, 2015, 10:25:51 pm »

Czytam aktualnie wielce wciągającą książkę "Psychologia wojny. Strach i odwaga na polu bitwy" autorstwa Leo Murraya (pseudonim). Może napiszę o niej innym razem, ale chciałem w nawiązaniu do wcześniejszego tematu podać ciekawy przyczynek - opis typowej walki w 1943r. na Sycylii. Autorem jest podpułkownik Lionel Wigram, jeden z twórców programu szkolenia wojskowego w armii brytyjskiej. Postanowił skonfrontować system szkolenia z rzeczywistością, wziął więc udział w kilkudziesięciu walkach. Typowy atak plutonu opisał tak:

"Karabiny maszynowe nieprzyjaciela otworzyły ogień. Cały pluton padł na ziemię, oprócz głównodowodzącego i trzech czy czterech śmiałków. Pięciu czy sześciu chce już zawracać, ale śmiałkowie wraz z dowodzącym ruszają prosto na wroga, bez żadnej osłony, i zawsze udaje im się zająć pozycje przeciwnika. Czasami dokonuje tego raptem dwóch ludzi. Każdy dowódca potwierdzi, że jest to zawsze grupa tych samych dziewięciu czy dziesięciu śmiałków, którzy atakują pierwsi i od których zależy cały przebieg bitwy."
« Ostatnia zmiana: Luty 09, 2017, 11:33:23 pm wysłane przez Adam » Zapisane

"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
Alecki
Członkowie klubu
Weteran
*
Offline Offline

Wiadomości: 823


Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : Styczeń 15, 2015, 11:39:33 pm »

Adam. Dla twojej informacji. Czytam twoje wpisy w tym wątku.
Zapisane
Adam
Administrator
Weteran
*
Offline Offline

Wiadomości: 1640



Zobacz profil Email
« Odpowiedz #4 : Styczeń 16, 2015, 11:50:04 am »

Skoro tak, to jeszcze dorzucę ciekawostkę z recenzji pozycji Davida Rowlanda "The Stress of Battle: Quantifying Human Performance in Combat". Niestety jeszcze nie miałem w rękach, ale miły człowiek (James Kemp) przedstawił garść wypisów. Jednym z nich jest stwierdzenie autora (Rowlanda), że w typowym ataku przy stosunku sił 3:1 strzelec zada średnio 0,5 "strat" wrogom. I tutaj ciekawostka - na 8 strzelców to nie będzie tak, że średnio co drugi kogoś trafi - siedmiu nie trafi nikogo, a jeden trafi 4 razy. Podejrzewam, że liczby są mocno przybliżone, niemniej taka tendencja potwierdzałaby sytuację, o której pisze Wigram (że walczą nieliczni).

Inna ciekawostka, poza tematem. Rowland szacował współczynnik zadawanych strat dla różnych typów broni i wyszło mu, że: 1 strzelec zada 0,5, kaem 4, moździerz 81mm tyle, ile trzy kaemy. Interesujące, że przypadkiem potencjalna siła rażenia na naszych przepisach do potyczek jest bardzo zbliżona. Nie wiem, co prawda, jak to się ma do ostatecznego wyniku (zagregowanego dla wielu starć), ale wygląda zachęcająco.
Zapisane

"Wszelki krok, który by odsuwał państwo od omnipotencji, będzie zarazem krokiem postępu dla etyki, oświaty i dobrobytu." Feliks Koneczny
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Działa na MySQL Działa na PHP Powered by SMF 1.1.11 | SMF © 2006-2009, Simple Machines LLC Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!