Ponieważ sporo osób zdaje się mieć wątpliwości co do antypolonizmu tego filmu (Unsere to i tamto), postanowiłem wypisać kwiatki. Trochę sporo tego wyszło, również na płaszczyźnie ogólnej, postaram się skupić na sposobie przedstawienia Polaków (w kolejności pojawiania się w filmie).
Dwie osoby uciekają z transportu do obozu koncentracyjnego - jeden z głównych bohaterów, Żyd z Berlina (Wiktor) oraz Polka. Kiedy Polka (swoją drogą wyglądająca jak chłopak, dopiero jak się przedstawiła zorientowałem się, że to ma być kobieta) dowiaduje się, że jej towarzysz jest Żydem, komentuje złośliwie w stylu "To może się rozbierzesz przed Niemcami?" [Nie wiem jak tekst brzmi w oryginale, bo wyglądało to na słabe tłumaczenie - z językiem polskim wykorzystywanym wiele razy w filmie mają ewidentnie problem.] W czasie rozmowy pada też stwierdzenie ze strony Polki "Po naszej kapitulacji..." [W kontekście przegranej wojny, jak rozumiem.]
Te same postacie dalej kradną suszące się na sznurze ubrania jakiemuś chłopu oraz próbują ukraść kurę. [Niech mi ktoś objaśni, dlaczego Polka nie mogła zwyczajnie poprosić ludzi o pomoc? Miała nawet na sobie cywilne ubranie, więc kompletnie niczym się nie wyróżniała.]
Chłop, Polak, ich na tym przyłapuje, wyciąga karabin i dalejże strzelać.
Drobny wtręt o płyciznach fabuły, których można by wytknąć więcej - para uciekinierów z pociągu wydostaje się z wagonu koło Gliwic (1941r. a to Polska! sic!), potem rozmawiają o tym, gdzie się udadzą - Polka mówi "Warszawa". W kolejnej scenie są pod Tarnowem, a kobieta mówi, że idą do Łodzi, bo tam ma znajomych.
Postacie j.w. spotykają innego chłopa (też uzbrojonego we flintę), który po wahaniu zaprasza ich do domu. Tam daje im jeść i wychodzi "do miasta". Jego syn ostrzega ich, że ojciec idzie na nich donieść na policję, po czym prowadzi do lasu. W lesie bez słowa wyjaśnienia zostawia ich jakimś uzbrojonym ludziom o bandyckich wyrazach twarzy.
Później dowiadujemy się, że owi ludzie to partyzanci z AK (chodzą potem ciągle z opaskami z wielkimi literami A.K.). Cecha charakterystyczna, że wyglądają jak banda - ubranie każdy ma z innej parafii, z reguły rozchełstane, niektórzy mają biało-czerwone opaski, chyba tylko jeden chodzi w ubraniu przypominającym mundur i nosi czapkę z orzełkiem, w stylu legionowej, dowódca jest zawsze z gołą głową i brodaty. Ten w "mundurze" jest największym żydożercą. [To akurat mnie uderzyło, bo widziałem sporo zdjęć partyzantów i na wszystkich wyglądają w 90% jak wojsko, czasami w 100% i bardzo rzadko nie mają rogatywek, których w filmie nie uświadczysz. Wspomnienia też często podkreślają jak dbano o wojskowy wygląd.]
Ich dowódca zaczyna przepytywanie, jedno z pierwszych pytań - "Czy jesteście Żydami?" - po czym obwąchuje żydowskiego bohatera filmu jakby wyczuwał pochodzenie na węch. Ponieważ partyzanci nie dowierzają, że nim nie jest, wystawiają go na próbę. Próba wygląda tak, że smarują go krwią (żeby wyglądał jak maltretowany), przywiązują do drzewa z tabliczką w dwóch językach "Jestem niemiecki kolaborant" i urządzają zasadzkę na Niemców. Leśną drogą jedzie dwóch żołnierzy Kubelwagenem i w zasadzkę wpadają. Jeden zostaje zastrzelony, wtedy drugi wyciąga karabin z samochodu (wcześniej jakoś nie potrzebowali, nie to, co partyzanci witający cywilów z wycelowaną w nich bronią) i zaczyna się ostrzeliwać. Dziesięciu partyzantów przeżywa trudne chwile, bo nie ma komu wystrzelić drugi raz (tak się boją). Klną przy tym siarczyście. W końcu jednak któryś Niemca zabija. Nie wiedzieć czemu sytuacja przekonuje dowódcę partyzantów, że bohater służący za przynętę Żydem nie jest. Tutaj dziwna scenka - uwolniony Wiktor wali pięścią w twarz dowódcę (co mnie nie dziwi), na co ten mówi ze śmiechem "Podobasz mi się". Zupełnie tak jakby ten cios go przekonał do człowieka, naprawdę nie wiem co autor miał na myśli.
Po zabiciu Niemców pada komenda "Weź amunicję pozbieraj, zegarki, obrączki, złote zęby." - co też wykonują.
Kolejna scena z partyzantami (uciekinierzy z pociągu dołączyli do oddziału) - kupują od chłopów żywność. Chłopi negocjują zakup, przy czym jednym z pierwszych pytań jest "A są u was Żydzi?". W dalszej części następuje tłumaczenie, że nie i zakończenie transakcji "...osiem kur i żadnych Żydów." "Żydów potopimy jak koty." - odpowiada partyzant.
Niemcy urządzają zasadzkę i łapią sprzedających partyzantom żywność chłopów. Zasadzka polega na tym, że cały oddział Niemców, razem z samochodem, ukrywa się w sąsiedniej stodole. [Jacy głupi ci chłopi, prawda?] Później wieszają chłopów na rynku. Partyzanci rozgoryczeni kłócą się, czy to ich wina, w końcu dowódca mówi, że jak Niemcy wygrają wojnę, to zabiją ich wszystkich. [Skąd taki pomysł? W czerwcu 1944r.?]
Partyzanci urządzają zasadzkę na pociąg. Czas oczekiwania skracają sobie rozmową o jedzeniu. Pada zdanie "Bigos to Polska". Zatrzymują pociąg znakiem ostrzegawczym (sic!) - ktoś mówi, że jak niemiecki maszynista zobaczy niemiecki znak stopu to się zatrzyma. Pociąg faktycznie się zatrzymuje, dużo strzelania. Zostaje jeden Niemiec ukryty w wagonie i ostrzeliwuje ich bardzo celnie (kilku trafia). Partyzanci znowu boją się łeb wychylić, aż w końcu sytuację ratuje Wiktor wystawiając się na strzał, żeby dowódca mógł zdjąć Niemca.
Partyzanci otwierają drzwi wagonu, tam są więźniowie w pasiakach. Wywiązuje się dialog.
Wiktor: "A co z nimi?"
Dowódca: "Co z nimi?"
Partyzant: "Większość z nich to Żydzi, a Żydzi są tak samo parszywi jako komuniści czy ruskie. Lepiej martwi niż żywi."
Wiktor: "Chcesz, żeby tu zgnili?"
Partyzant: "Tak." i pierwszy raz w filmie się uśmiecha.
Reszta partyzantów sprawę ignoruje i zajmuje się wyładunkiem broni z wagonu obok. W trakcie tego dowódca bez chwili wahania dobija rannego Niemca. [Tutaj wyraźny kontrast z żołnierzami niemieckimi w filmie, którzy kilka razy mają dylematy w tym względzie, raz nawet jeden z karnego batalionu odmawia rozkazu spalenia chaty, bo w niej są mili starsi Ukraińcy.] Wiktor po odejściu oddziału zostaje z tyłu i uwalnia więźniów. Jakimś sposobem dowodzi to wobec partyzantów, że jest Żydem. [Niedopowiedzenie w filmie, ale tak jest w kolejnej scenie. Tak jakby nie-żyd nie mógł pomóc więźniom?]
W związku z tym dowódca wyprowadza Wiktora do lasu jak na egzekucję. "Już za pierwszym razem miałem przeczucie. Wszyscy mówili "To Żyd." itp. Jednak po wynurzeniach i postraszeniu rzuca mu pistolet na ziemię i nawet życzy powodzenia.
Niemcy szykują wielką obławę na partyzantów. Jakiś miejscowy prowadzi ich do lasu i wskazuje miejsce pobytu oddziału, gdzie dochodzi do walki. Wiktor biegnie, żeby pomóc partyzantom [Dopiero go chcieli zabić, a on od razu biegnie na pomoc?], napotyka swojego niemieckiego przyjaciela, służącego w wojsku. Nawiązuje się rozmowa, nadchodzi dowódca niemiecki, który chce zastrzelić Wiktora. Jego przyjaciel zabija swojego dowódcę, ratując mu życie.
Dalej Polaków w filmie już nie ma.
Maj 1945r. wypowiedź jednego z bohaterów "[...]Niedługo będą tylko Niemcy i ani jednego nazisty. [...]"
Główni bohaterowie niemieccy są przedstawieni w następujący sposób:
-Greta, zdolna śpiewaczka, zakochana w Wiktorze, próbuje mu ratować życie wdając się w w romans z gestapowcem; kończy rozstrzelana w więzieniu za sianie defetyzmu.
-Charlotte, młoda kobieta zgłasza się na ochotnika do pomocy jako pielęgniarka w szpitalach frontowych, tam przechodzi różne ciężkie chwile, cierpi z powodu niespełnionej miłości do kolejnego bohatera; uratowana przed gwałcącym ją Rosjaninem przez Żydówkę [W oficerskim mundurze? Kim ona mogła być, że żołnierze jej bez szemrania słuchali?], którą wcześniej wybrała do pomocy w szpitalu na Ukrainie i którą wydała w ręce SS za pochodzenie.
-Wilhelm, niemiecki oficer (dowódca plutonu?), dzielny i rozsądny, stopniowo pod wpływem przeżyć, strat oddziału, egzekucji, niespełnionej miłości do j.w. itp. przechodzi załamanie, dezerteruje, potem walczy w batalionie karnym, odmawia wzmiankowanego rozkazu podpalenia chaty, fartownie uchodzi kary, zabija dowódcę - despotę i znowu dezerteruje.
-Friedhelm, niemiecki żołnierz, brat oficera, najpierw ma dylematy (w kwestii mordowania cywili), potem zostaje automatem do zabijania (ale Wiktora uratował), na koniec popełnia samobójstwo samotnie udając atak na Rosjan. Przed śmiercią prosi starego volksstrumistę o przekazanie listu rodzinie. Wcześniej rozmawia z kilkoma młodymi volkssturmistami "[...]12 lat. Jesteście dziećmi, Rosjanie poślą was do domu."
-Wiktor, Żyd z Berlina, zakochany w śpiewaczce, poza wesołymi zabawami z ww. przyjaciółmi i romansem przedstawiony jako wiecznie cichy towarzysz partyzantów w Polsce. Po powrocie do Berlina w domu rodzinnym zastaje zakwaterowaną niemiecką rodzinę (nieprzyjemna, ewidentnie antysemicko nastawiona Niemka), zabiera portret rodziców i zostawia ich w spokoju.
Przyznać trzeba, że poza głównymi bohaterami w filmie jest sporo różnych oficerów, SS-manów itp. bez kozery mordujących cywilów i generalnie nieprzyjemnych.
Inne nacje w filmie, poza Niemcami i Polakami, są przedstawione raczej marginalnie. Wspomniana ukraińska Żydówka, najpierw dzielnie pomagająca w szpitalu, potem wydana, następnie ratująca donosicielkę z wyjaśnieniem "Inaczej to się nigdy nie skończy." W tle kilka razy ukraińska policja czy inne oddziały SS, dokonujące egzekucji, pilnujące obozów itp. Rosyjscy chłopi wysadzający Niemcom studnię, wprowadzający ich na pola minowe i traktowani jako tych min "wykrywacze" oraz będący celem plutonów egzekucyjnych.
W filmie pojawia się też Amerykanin, oficer, który wyrazem twarzy daje znać Wiktorowi, że akceptuje pracę byłego SS-mana i zbrodniarza w nowej niemieckiej administracji.
Sądzę, że nie pominąłem chyba żadnej sceny w serialu z udziałem Polaków. Obraz naszego narodu w filmie jest nieskomplikowany - bandyci, tchórze, kolaboranci, klnące i kręcące chamy, walczące tylko dlatego, że mają przechlapane, a przede wszystkim nieziemscy wprost żydożercy. Najbardziej pozytywną polską postacią jest towarzyszka ucieczki Wiktora z pociągu, której główną zasługą jest fakt, że go nie wydała partyzantom. W kontraście do bardziej złożonych, czasem aż przesłodzonych innych postaci (np.Wiktor robiący w filmie za coś na kształt świętego, ukraińska Żydówka idealistycznie rezygnująca z zemsty) efekt całościowy jest aż nadto wyraźny.