Ponieważ nakręcamy z Bayardem nowy temat - walki w przeliczniku 1:1 w II wojnie - ostatnio miałem przyjemność przetestować system "Operation Squad". Rozegraliśmy bezstresowe starcie na poziomie dwóch drużyn na stronę. Niemcy atakowali miasteczko bronione przez spadochroniarzy amerykańskich. System jest prosty jak konstrukcja cepa, gra się przyjemnie. Cechą charakterystyczną przepisów jest ich "heroiczność" - są nastawione na gwałtowne i krwawe akcje w stylu westernów. Można zapewne kombinować bardziej "taktycznie" (nie próbowaliśmy w ramach testu), ale z wypowiedzi Bayarda wnioskuję, że prowadzi to do znacznego wydłużenia czasu gry. Ze swojej strony przypuszczam, że bez modyfikacji granie "finezyjne" musi prowadzić do wielu sztucznych zachowań (kwestia ruszającego się, który ma przewagę liczebną, ograniczone akcje wyczekiwania itp.). W skrócie system w który można przyjemnie pograć w stylu "Na hurra!" ale problematyczny dla pokazania faktycznych zjawisk. Jednak ma na pewno olbrzymie możliwości modyfikowania, wobec czego jest dobrą bazą do dalszego rozwijania z uwzględnieniem rozmaitych ważnych czynników.
Już nie mogę się doczekać dalszych gier, a szczególnie zobaczenia w akcji systemu "Assault Platoon".
Ponieważ nie obejdzie się u nas bez gruntownych zmian, dla pamięci zapisuję jakie elementy powinniśmy zgłębić, żeby pójść w kierunku bardziej symulacyjnym, a mniej heroicznym.
1/ Morale, testy paniki itd.
2/ Widoczność/zauważanie celów, w tym wyznaczanie stref obserwacji.
3/ Dowodzenie przez poszczególnych dowódców.
4/ Komunikacja między poszczególnymi pododdziałami.
5/ Przygniatanie ogniem (powiązane z motywacją).
6/ Zmiana efektów ognia - więcej "zalegania", mniej zabitych i rannych.
7/ Dodanie efektu rannych i zabitych - reakcja kolegów (szczególnie zajmowanie się rannymi lub próby wydostania spod ognia).