Ciekawy artykuł w "Białoruskich Zeszytach Historycznych", ciekawe kiedy o takich wydarzeniach będą uczyć w polskich szkołach. [to oczywiście pytanie retoryczne]
http://kamunikat.fontel.net/www/czasopisy/bzh/07/07art_wierzbicki.htm"Podczas II wojny światowej ziemie północno-wschodnie II RP stały się obszarem konfrontacji sprzecznych interesów państw, grup narodowościowych i społecznych. Chodzi tu przede wszystkim o Litwę, Polskę i ZSRR, oraz Białorusinów, Litwinów, Polaków, Ukraińców i Żydów. Ten skomplikowany obraz uzupełniały przeciwstawne dążenia właścicieli ziemskich (głównie narodowości polskiej) i ubogiego chłopstwa (na tym terenie głównie białoruskiego), polskiej inteligencji — stanowiącej podporę państwa polskiego na tym obszarze oraz upośledzonego społecznie i politycznie proletariatu żydowskiego. Ta szczególnie gwałtowna konfrontacja ujawniła się już podczas kampanii wrześnowej 1939 r. W niniejszym artykule chciałbym zająć się małym, choć bardzo charakterystycznym, fragmentem dziejów stosunków polsko-białorusko-żydowskich z lat 1939-1941. Jest nim tzw. powstanie skidelskie1 czyli zbrojne wystąpienie antypolskie ludności białoruskiej i żydowskiej w miasteczku Skidel i jego okolicach (przedwojenny powiat grodzieński, województwo białostockie) w pierwszych dniach po wkroczeniu Armii Czerwonej na terytorium II RP (17 września 1939 r.)."
"Źródła polskie wspominają o zamordowaniu nie tylko jednego kapitana WP, ale o kilkunastu żołnierzach, podoficerach i oficerach polskich oraz przedstawicielach ludności cywilnej, którzy padli ofiarą skidelskich rebeliantów. Potwierdziła to również relacja wspomnianego wcześniej Gieorgija Szaguna, jednego z przywódców powstania w Skidlu, który przyznaje, że pod Skidlem rozstrzelano kilku oficerów, którzy nie chcieli złożyć broni przed dywersantami."